Nie chciałem być złym prorokiem, kiedy kilka tygodni temu, analizując skład zimowej wyprawy na drugi szczyt naszej planety, doszedłem do wniosku, że na kolejną wyprawę, o ile odbędzie się ona najbliższej zimy, może nie pojechać nawet połowa uczestników. Niestety dziś się okazało, że miałem rację. Popatrzmy:
– Janusz Gołąb dochodzi do siebie po wypadku, któremu uległ we własnym domu
– Maciej Bedrejczuk rehabilituje się po tym, jak ostatniej zimy potrzaskał się w lawinie na Rysach, poza tym zapowiadał, że ma inne plany
– Denis Urubko – tu powodów podawać nie trzeba
– Krzysztof Wielicki – o ile kierownictwo PHZ powierzyłoby kierownictwo komuś innemu
– Piotr Snopczyński – choć pewnie jako kierownik bazy czuł się znakomicie to nie ma co ukrywać, że na wysokościach nie byłby dużym wsparciem
– do tego pogłoski o tym (choćby na podstawie wywiadów udzielanych przez Leszka Cichego), że część uczestników nie pojedzie na wyprawę, jeśli będzie w jej składzie Denis Urubko, a inna część nie pojedzie, jeśli go w nim nie będzie.
Na podstawie faktów oczywistych (choć pewnie w ukryciu chwilowo pozostają też jakieś mniej oczywiste) można wysnuć wniosek, że skład polskiej wyprawy byłby dość mocno okrojony, a wsparcia na horyzoncie nie widać. Zatem czy decyzja o rezygnacji z wyprawy mogła być inna? Nie. Nie mogła, a mimo to jest lekko zaskakująca. Bo przecież finansowanie jest (było) załatwione, logistyka zaplanowana, najpewniej nie przeszkadzał też konflikt między Indiami a Pakistanem (o którym pisałem tutaj), nawet nieobecność Urubki byłaby do przełknięcia. Co więc mogło zdecydować? Tylko i wyłącznie skład? Czy podejście do kwestii zdobywania ośmiotysięcznika zimą z użyciem aparatury tlenowej, co od dłuższego czasu forsuje Leszek Cichy? Również Michał Pyka (odpowiedzialny za prognozy pogody) nie jest przekonany co do tego, że wejście zimą na K2 bez używania butli z tlenem jest w ogóle możliwe. Szef Polskiego Himalaizmu Zimowego nie porusza tego tematu w rozmowie z portalem wspinanie.pl, przekonuje, że decyzja o przełożeniu wyprawy jest podyktowana tylko i wyłącznie brakami kadrowymi. Całą rozmowę zresztą możecie przeczytać tutaj. Co ciekawe jeszcze trzy tygodnie wcześniej ten sam Piotr Tomala na łamach wp.pl, mówił coś innego: „podczas ostatniego zjazdu PHZ w Morskim Oku naliczyłem 14 ludzi, którzy mogliby wziąć udział w wyprawie na K2”. Przedziwny zwrot akcji, można by powiedzieć – jak w dobrym kryminale.
A skoro już przy kinematografii jesteśmy. W filmie „Piłkarski Poker” w reżyserii Janusza Zaorskiego jest scena, kiedy pracownik Polskiego Związku Piłki Nożnej w telewizji tłumaczy decyzję o nieuznaniu bramki w meczu Kokonu Łódź z Powiślem Warszawa, co skutkowało powtórzeniem meczu. „Czy mógłby Pan zatem powiedzieć kibicom kto jest Mistrzem Polski?” – zapytał dziennikarz. „Mistrza nie ma, ten mecz należy powtórzyć” – powiedział pracownik Związku.
W tym przypadku moglibyśmy usłyszeć podobny dialog. „Kto znajdzie się w składzie wyprawy na K2?”. „Składu nie ma, wyprawę należy przełożyć”. O komentarzu dziennikarza („Czekają nas dodatkowe, choć niezasłużone emocje”) nawet nie wspominam.
Photo by Florian Klauer on Unsplash |
P.S. W ostatnich tygodniach w Polskim Himalaizmie Zimowym dzieje się sporo. Przełożono wyprawę, dosłownie kilka godzin wcześniej Oswald Rodrigo Pereira, b. dziennikarz TVP Sport, poinformował, że od dziś będzie pełnił w PHZ rolę „PR Managera”. Kilka dni wcześniej Piotr Tomala na swojej stronie na Facebooku zaprosił do obserwowania nowego fanpage’a „Polskiego Himalaizmu Zimowego”. Pod dzisiejszą rozmową na wspinanie.pl jest informacja również o nowej stronie PHZ (polskihimalaizmzimowy.pl), z nazwy którego zniknęły „ramy czasowe”.