Skip to content

8tysiecy.pl

LEPSZA STRONA HIMALAJÓW

Menu
  • Strona główna
  • MOJA BIBLIOTEKA
  • PODCAST
  • O MNIE
  • KONTAKT
Menu

Piracki wyczyn Polaka. Czy było warto?

Posted on 06/08/201701/23/2022 by maciek
Himalajski świat obiegła wieść, że władze chińskie zamknęły dla wspinaczy Tybet, co oznacza, że do „Państwa Środka” himalaiści w najbliższym czasie mogą wybrać się wyłącznie po to, żeby zwiedzić Chiński Mur. Jako powód takiej decyzji podali nielegalne przetrwawersowanie Everestu, a winą obarczyli polskiego podróżnika.
Tło afery: Janusz Adamski, polski himalaista i podróżnik, wybrał się wiosną tego roku do Tybetu, by wejść od strony północnej na najwyższą górę świata. Uzyskał na to wymagane pozwolenie, szczyt zamierzał zdobyć bez użycia tlenu z butli. Byłoby to rozpatrywane w kategorii wyczynu sportowego. W międzyczasie (a może nawet wcześniej) przyszedł mu do głowy pomysł: trawers najwyższej góry świata. Wejście od północy, w Tybecie i zejście na stronę południową (Nepal). Tylko czternaście osób dokonało tego do tej pory, ale Polaków w tym gronie nie było. Z tego co można wyczytać w różnych źródłach Chińczycy na trawersy pozwoleń nie wydają, tak jak do niedawna nie wydawali pozwoleń na eksplorację dziewiczych pasm górskich w rejonie Tybetu. Polak ryzykował sporo. Karę finansową (nawet 22. tysiące dolarów!), deportację, zakaz wjazdu do Nepalu, Chin, infamię środowiskową i rozgłos, bo wbrew pozorom ten niechlubny wyczyn mógł/może mu zaszkodzić w przyszłości i to niekoniecznie w Himalajach. Teraz już wiemy, że „smrodek” z tybetańsko-nepalskiej przygody będzie się za nim ciągnął dość długo. Janusz zdecydował się ostatecznie na używanie tlenu, ale podjął inne ryzyko i dokonał pierwszego polskiego trawersu najwyższej góry świata. Wszedł od północy, zszedł na stronę nepalską (czyli nielegalnie opuścił Chiny). Jak to Polak – chwycił szabelkę i poleciał! Później zaczęły się problemy.

W chwili kiedy piszę tę notkę na blogu Janusz w mediach społecznościowych jest mieszany z błotem. Mowa jest o egoizmie, nieodpowiedzialności, o przedkładaniu swoich ambicji nad dobro innych wypraw, które teraz mogą mieć kłopoty. W mojej głowie zapala się niewielka, ale jednak, czerwona lampka, a język wypowiada krótkie: „hola, hola”. Nie takie rzeczy świat widział i jakoś wspinać się można nadal, nawet w Tybecie. Nikt żadnej góry w powietrze nie wysadził, tylko czasowo zabronił wspinać się akurat w tym rejonie do końca roku 2017. Do końca roku! Gdyby prześledzić dotychczasowe „zamknięcia” Tybetu przez Chińczyków można by dojść do wniosku, że władze szukają byle pretekstu, by realizować swój cel polityczny. Do czasu, kiedy nie znajdzie się ktoś, kto chce za wyprawę zapłacić spore pieniądze, wtedy rejon otwiera się cudownie na wszelkich przybyszów. Doskonale rozumiem, że Janusz zawinił postępując egoistycznie, nie myśląc o innych, być może już opłaconych (!) wyprawach, które miały zamiar przebywać w Tybecie jesienią, ale hejt w niczym tu nie pomoże, tym bardziej ze strony polskich czynnych himalaistów, których z Tybetem łączą interesy.

Historia zna przypadki wejść na ośmiotysięczniki bez odpowiednich pozwoleń, a więc z kronikarskiego punktu widzenia – nielegalne. Pierwsze na myśl przychodzi wejście na główny wierzchołek Broad Peak przez Jerzego Kukuczkę i Wojtka Kurtykę w lipcu 1982 roku. Gdyby wszystko odbyło się legalnie byliby oficjalnie uznani za pierwszych polskich himalaistów na tym szczycie (rok później legalnie na szczycie znalazła się Krystyna Palmowska, która jednocześnie została pierwszą kobietą na Broad Peak). Faktem jest, że w latach osiemdziesiątych nie dochodziło do tak skrajnych sytuacji jak ta z Januszem w roli głównej, ale mimo wszystko wejście Broad Peakowe mogło wywołać skandal dyplomatyczny. Jakoś rozeszło się po kościach. Myślę, że w tym przypadku będzie podobnie, choćby ze względu na niezbędny w tym rejonie świata, świeży dopływ gotówki. A nawet jeśli do tego nie dojdzie, Chińczycy się uprą i nie wpuszczą do Tybetu nikogo choćby przez najbliższe kilka lat… to chyba tym bardziej było warto. Taka szansa zdarza się nieczęsto, jak ograbienie przez piratów bogatego w towar hiszpańskiego statku.

Janusz, Ty piracie. Warto było?

Share this...
Share on facebook
Facebook
Share on pinterest
Pinterest
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
Linkedin
Share on buffer
Buffer
Share on email
Email
Share on reddit
Reddit
Share on tumblr
Tumblr
Share on whatsapp
Whatsapp
Share on print
Print
Share on facebook_save
Facebook Save

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Subskrybuj!

Sprawdź swoją skrzynkę odbiorczą (albo katalog na spam) i potwierdź swoją subskrypcję.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ostatnie wpisy

  • Projekt Tatry. Jak ocalić ludzi, naturę oraz przyszłość – Maciej Kozłowski, Szymon Ziobrowski
  • Nagroda im. Kapuścińskiego. Górskie reportaże docenione
  • Świąteczny quiz!
  • Wzloty i upadki mojego życia – Hans Kammerlander
  • „Wszechmogący. Człowiek, który wymyślił Himalaje. Biografia Andrzeja Zawady”

Najnowsze komentarze

  • maciek - „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” – druga recenzja
  • Jud - „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” – druga recenzja
  • Najlepsza górska książka roku 2020 może być tylko jedna... - uzasadnienie - 8tysiecy.pl - „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” – druga recenzja
  • Najlepsza górska książka roku 2020 może być tylko jedna... - uzasadnienie - 8tysiecy.pl - „Zaklętym w górski kamień”
  • - 8tysiecy.pl - „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” – druga recenzja

kategorie

Tweets by osiemtysiecy
© 2025 8tysiecy.pl | Powered by Minimalist Blog WordPress Theme