Lhotse, południowa ściana. źródło: wikipedia.com |
Pierwsza polska wyprawa na Lhotse na pewno jest wspominana z mocno mieszanymi uczuciami. Nadzieje były spore, skład bardzo mocny. Jak pisze Janusz Kurczab w książce „Lodowi wojownicy” z serii „Polskie Himalaje” (wydawnictwo AGORA, rok wydania 2008) w wyprawie brali udział: Anna Okopińska, Andrzej Zygmunt Heinrich, Bogdan Jankowski (zastępca kierownika), Piotr Jasiński, Jan Koisar (lekarz), Marek Kowalczyk, Wojciech Kurtyka, Stanisław Latałło (filmowiec), Tadeusz Piotrowski, Kazimierz J. Rusiecki, Jan Stryczyński, Jerzy Surdel (filmowiec), Ryszard Szafirski, Wojciech Tęgadziolski (filmowiec), Mirosław Wiśniewski (fotograf i kierowca) pod kierownictwem Andrzeja Zawady. To właśnie w 1974 roku po raz pierwszy w himalajach zimą, mimo niezdobycia szczytu, 25. grudnia 1974 roku został osiągnięty zimowy rekord wysokości (8250m). Wyprawa rozpoczęła się na jesieni, ale działalność przedłużyła się aż do grudnia, dzięki temu Polacy wynieśli cenne doświadczenia z początków himalajskiej zimy. Niestety, podczas tej wyprawy zginął operator filmowy, Stanisław Latałło.
Pierwsze polskie wejście na Lhotse miało miejsce 5 lat później. Na szczycie czwartej góry świata w odstępie kilku dni znalazła się prawdziwa gromada wspinaczy. 4 października 1979 na szczycie Lhotse stają pierwsi Polacy: Jerzy Kukuczka, Andrzej Zygmunt „Zyga” Heinrich, Andrzej Czok i Jerzy Skorek. Czok i Kukuczka wchodzą na Lhotse bez tlenu. Pięć dni później wejście powtarzają Adam Bilczewski, Janusz Baranek, Stanisław Cholewa i Robert Niklas. Po powrocie z tej wyprawy Jerzy Kukuczka otrzymał jeszcze od Andrzeja Zawady ofertę wyjazdu na zimową wyprawę na Everest, ale odmówił. Między innymi dzięki temu w składzie wyprawy znalazł się Krzysztof Wielicki, pierwszy zimowy zdobywca najwyższej góry świata.
W 1988 roku w Nepalu pojawiła się polsko-belgijska wyprawa, której celem miało być wejście na Everest. Wśród polskich uczestników znajdowali się Leszek Cichy, Krzysztof Wielicki i Andrzej Zawada. Belgowie, w zamian za pomoc przy wejściu na Everest, opłacili wyjazd Polakom i wykupili pozwolenie na zdobywanie Lhotse. Zgodnie z przewidywaniami Belgowie szybko zrezygnowali ze zdobywania najwyższej góry świata, a Polacy (wraz z belgijską wspinaczką Ingrid Baeyens) mogli skupić się na sąsiadującym z Everestem ośmiotysięczniku. W trakcie ataku szczytowego właściwie cały zespół, z wyjątkiem Krzysztofa Wielickiego, był na tyle słaby i schorowany, że sukces zaczął być nierealny. Wielicki postanowił samotnie zmierzyć się z Lhotse, o czym opowiada na zamieszczonym filmie. Na szczycie stanął w sylwestra, 31 grudnia 1988 roku. Było to pierwsze zimowe wejście na czwartą górę świata, pierwsze solo i pierwsze w gorsecie ortopedycznym. Zwracam uwagę na wypowiedzi Leszka Cichego, który obawiał się o zdrowie i życie swojego wspinaczkowego partnera.
Tu Krzysztof Wielicki tuż po przylocie do kraju.
Kolejne polskie wejście na Lhotse miało miejsce w 2012 roku. Kinga Baranowska weszła na szczyt (jak zawsze bez korzystania z dodatkowego tlenu) 25 maja. Dzień wcześniej na tym samym szczycie triumfowała Anna Lichota, która była kolejnym polskim obywatelem na tej górze aż po jedenastu latach przerwy. Dla Lichoty był to drugi, po Mount Evereście, ośmiotysięcznik, dla Kingi Baranowskiej, która ma ochotę na zdobycie Korony Himalajów i Karakorum, ósmy.
Kolejne wejścia na Lhotse Polacy zaliczyli kilka lat później. Waldemar Kowalewski i Rafał Fronia weszli na szczyt „sąsiada Everestu” 20. maja 2017 roku.
Nie wszyscy wrócili
Oprócz dużych sukcesów na Lhotse miały też miejsce tragedie z udziałem polskich wspinaczy, szczególnie po jej południowej stronie. Na pierwszej wyprawie na Lhotse zginął Stanisław Latałło, operator filmowy. Podczas odwrotu z obozu trzeciego, Piotrowski, Latałło i Surdel w ciężkich warunkach pogodowych nie szli związani liną. Widoczność była słaba, pierwszy schodził Piotrowski, który utracił kontakt z dwójką partnerów. Surdel cofnął się do obozu trzeciego by naprawić raki, a Latałło… nie dotarł do obozu drugiego. Zawisnął na linie poręczowej, która podwinęła mu kurtkę w tak nieszczęśliwy sposób, że odsłaniając plecy wystawiła ciało Latałły na szybkie wychłodzenie. Ze względu na złą pogodę ciało filmowca zostało zdjęte z lin i pochowane w szczelinie na stokach Lhotse dopiero po sześciu dniach (23 grudnia).
Kolejnym polskim wspinaczem, który stracił życie na Lhotse był partner górski Artura Hajzera, Rafał Chołda. Zginął 25. października 1985 roku podczas odwrotu po próbie zdobycia południowej ściany Lhotse.
Kolejny wypadek miał miejsce dwa lata później, gdy zginął lekarz wyprawy Czesław Jakiel. Czesław został ranny w wyniku zejścia lawiny seraków na lodowcu, niedaleko obozu I.
Dla Jerzego Kukuczki Lhotse było pierwszą górą w jego karierze. Została też miejscem jego wiecznego spoczynku. Na ten temat powiedziano już bardzo dużo. Choć każda śmierć powoduje smutek w rodzinie himalajskiej, jest prawdziwą tragedią dla rodzin himalaistów, to śmierć Jurka Kukuczki wstrząsnęła całym światem wspinaczkowym. O wypadku mówiły największe sportowe serwisy informacyjne, największe telewizje. Tu fragment Dziennika Telewizyjnego po wypadku Jerzego Kukuczki.
Proszę zwrócić uwagę, że informacja o pochowaniu Jerzego Kukuczki została mylnie przekazana do Polski przez uczestników wyprawy. W rzeczywistości nigdy nie odnaleziono ciała wybitnego himalaisty, a informacja ta została sfałszowana tylko po to, by rodzina Jerzego mogła otrzymywać świadczenia socjalne (mówi o tym Ryszard Warecki w filmie dokumentalnym „Jurek”: „Powiedzieliśmy, że zwłoki zostały znaleziono i pochowane, (powiedzieliśmy to) tylko po to, by rodzina Jurka dostała odszkodowanie, tak byłby tylko zaginiony. Status zaginionego powoduje, że rodzina nie otrzymuje świadczeń socjalnych, więc nie mogliśmy sobie na to pozwolić”).
U podnóża południowej ściany Lhotse znajduje się czorten poświęcony pamięci trzech wymienionych przeze mnie polskich himalaistów, którzy zginęli próbując ją zdobyć. Jak można przeczytać na stronie Fundacji Kukuczki „Chorten upamiętniający himalaistów, nazwany Chortenem Kukuczki,zbudowała na zlecenie Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki agencja Mountain Tribes Babu Sherpy za kwotę ok. 5000 zl na przełomie lutego i marca br., w miejscu wskazanym w styczniu przez K. Wielickiego u wejścia do wsi Chuckung u podnóża pd. ściany Lhotse, gdzie miały miejsce wszystkie 3 wypadki. Odsłonięcia w dniu 22 marca dokonali Artur Hajzer i Robert Szymczak, którzy przebywali w tym rejonie w ramach przygotowań do HiMalajskiej Wyprawy – Dhaulagiri 2008”.
Artur Hajzer przy chortenie Kukuczki, pd strona Lhotse (źródło: http://www.fundacjakukuczki.pl |
Wykaz polskich wejść na Lhotse (8516m)
- 1979-10-04 Jerzy Kukuczka, Andrzej Zygmunt „Zyga” Heinrich, Andrzej Czok, Janusz Skorek
- 1979-10-09 Adam Bilczewski, Janusz Baranek, Stanisław Cholewa, Robert Niklas
- 1986-05-14 Aleksander Lwow i Tadeusz Karolczak
- 1988-12-31 Krzysztof Wielicki (pierwsze w historii wejście zimowe na Lhotse, pierwsze solo i pierwsze wejście na ośmiotysięcznik w gorsecie ortopedycznym)
- 1994-10-11 Ryszard Pawłowski
- 2000-05-15 Piotr Pustelnik (wejście z tlenem)
- 2001-05-10 Anna Czerwińska i Dariusz Załuski (Czerwińska jest pierwszą Polką na szczycie Lhotse)
- 2012-05-24 Anna Lichota (pierwsze polskie wejście po 11 latach przerwy)
- 2012-05-25 Kinga Baranowska (wejście bez używania dodatkowego tlenu)
- 2017-05-20 Waldemar Kowalewski
- 2017-05-20 Rafał Fronia (wyprawa w ramach programu „K2 dla Polaków – Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera”)
- 2017-05-20 Jakub Bojan
- 2017-05-20 Michał Zajączkowski
- 2018-05-17 Sylwia Bajek (najmłodsza Polka na szczycie Lhotse)
- 2019-05-16 Monika Witkowska
Droga na Lhotse w dużej części pokrywa się z drogą na najwyższą górę świata – Mount Everest, biorąc pod uwagę tylko sam fakt konieczności przebycia Ice Fallu. Widać to na zamieszczonym w sieci filmie.
P.S. Korzystałem z wiedzy własnej i ogólnodostępnych informacji, zamieszczonych głównie w internecie. Zastrzegam, że po uzupełnieniu wiedzy wpis może zostać zmodyfikowany lub zaktualizowany o nowe dokonania Polaków.
Bardzo dziękuję, pozdrawiam
Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.